Nasz Wałbrzych - niezależny portal miejski

wtorek, 27-09-2022r., godz. 15:39 kalendarium»
imieniny: Damiana, Mirabeli, Wincentego prezent»
zobacz swój horoskop na dziś»
pogoda w serwisie Onet.pl»
Interesuje Cię reklama w portalu? Zadzwoń 513-356-714







2009-09-07 / 16:57

Foto: Z Wałbrzycha do Odessy cz. III

dodał: Michał Bobruk

Dzisiaj (niedziela) to wstajemy rano i się okazuje że pada deszcz. No to czym prędzej się organizujemy na wyjazd na zwiedzanie. Jest gorąco, nasza dyżurna czarownica Ira mówi że po południu będzie słońce no to jej wierzymy trochę i idziemy na autobus. Kupujemy mapę na przystanku i czekamy na 242. W środku parno i wszyscy ociekają potem. Dojeżdżamy do dworca i kierujemy się na jakieś żarełko. Wypada na budkę prowadzoną przez jakiegoś Turka bo są stoliki przy których siadamy i zamawiamy piwo. Do jedzenia bierzemy sharmę (mniam) to taki placek zawijany z mięsem serem i warzywami. Duuuuża buła, ciężko zjeść do końca. Turek pomaga nam wybrać trasę do zwiedzania i pokazuje kierunek w jakim trzeba się kierować. Idziemy spokojnie, deszczyk sobie pada, a my podziwiamy trolejbusy, budynki, piękne auta i pejsatych ortodoksów. Ulica szeroka, dużo knajp - nasz cel to głównie port i schody potiomkinowskie. Dochodzimy do jakiegoś muzeum i postanawiamy zaryzykować i wejść do środka. Od dłuższej chwili kręci się za nami grupka uliczników-kieszonkowców, ale ich herszt - na oko 14-letni wyrostek zauważa że zwracamy sobie nawzajem uwagę na nich zwija brygadę i cała banda się ewakuuje.

zobacz galerię:
* Doroty
* Bartka
* Michała





Muzeum radzimy omijać szerokim łukiem, wałek jakich mało. Znajduje się w atrakcyjnym miejscu więc frajerów takich jak my łapie codziennie niemało. W środku jakieś figurki woskowe paru celebrytów i makiety domków z XIX-wiecznej Odessy. Za tą cenę (coś około 30 hrywien) to lepiej pójść do baru na parę piwek. Zaraz obok znajduje się deptak na którym królują treserzy małp, węży, sów jacyś klauni i cała masa tego typu atrakcji dla turystów. Blisko też ładna fontanna i coś jakby pałac ślubów.

Na deptaku znajduje się wykop przykryty szklanym dachem, a w środku wykopaliska z czwartego wieku przed nasza erą. To pozostałości po kolonizacji rejonu Morza Czarnego przez starożytnych Greków. Odkryte niedawno przez archeologów i wystawione jako duma narodowa. Idziemy powoli na schody, Mały z Bobkiem ewakuują się do muzeum jadowitych węży. My z dziewczynami zjeżdżamy kolejką do portu i idziemy posprawdzać rejsy po Morzu Czarnym. Około 100 euro do Turcji, Gruzji i jeszcze w parę rejonów. Rezygnujemy na razie ale na przyszłość jest opcja żeby ominąć Rosję z ich systemem wizowym.

Trochę patrzymy na statki, a już wyszło słońce jak przepowiedziała Ira. Jest gorąco, w porcie jest na co popatrzeć, mnóstwo ludzi no i chłopaki którzy do nas dołączyli w międzyczasie wyniuchali rejsy 40-minutowe za 50 hrywien no to pakujemy się na łajbę. Do mnie wychodzi kapitan, który coś tam mi opowiada o portach w jakich bywał, nie daje wiary ze jestem Polakiem i wkręca mi że jestem Amerykaninem. Wyśmiewam go i dalej sobie siedzimy z Kaśką. Ale kapitan ma jedną zaletę - pokazuje nam delfiny które nagle zmaterializowały się koło łodzi. Wyskakują na chwilę i zaraz znikają. My z Kaśką mamy szczęście a reszta musi poczekać do przyszłorocznej wizyty na Krymie gdzie podobno delfiny to częsty widok.

Po łodzi to jeszcze krótka wizyta w małej cerkwi w porcie, ale nie wchodzimy bo jest jakieś nabożeństwo a nie chcemy przeszkadzać ludziom. Idziemy gdzieś w stronę ścisłego centrum, po drodze obiad w Puzatej Chacie (tu polecamy bo jedzenie pyszne a system to idzie się z tacą i wybiera po kolei z potraw, coś jak w Ikei). Najadamy się wszyscy oprócz Bobka który ma jakieś sensacje żołądkowe, a Puzatą Chatę odwiedzamy jeszcze we Lwowie gdzie też kończymy zadowoleni. Jesteśmy już u kresu sił tego dnia, ale zahaczamy o park gdzie występuje orkiestra dęta przy której tańczą matuzalemy. Patrzymy chwilę bo muza jest fajna i zwijamy się na autobus, którym wracamy do domu. Ten wieczór kończymy jak zwykle na plaży gdzie dzieje się jakaś ogólna alkoholizacja. Wszędzie dookoła leje się alkohol. Ogólnie peace love and drum'n'bass.

W następnym odcinku będzie więcej o cenach, bo ludzie pytają. Nie wiedziałem że mamy tylu fanów:)

A Bobek mi jeszcze przypomina, że jak była ta akcja z rekieterami wymuszającymi haracz to w głośnikach leciała piosenka: "Ja nie lublju twoj agresiwnyj styl":) Później znaleźliśmy płytę na targu.









co czytamy we wrześniu
1. Festiwalowe lato
2. Foto: Rozpoczęcie lata na...
3. Sprawy romskie
4. Stare zdjęcia: Biały Kami...
5. Gmina Głuszyca - główne i...

walbrzych.info
redakcja    reklama    logo, banery    regulamin    zgłoś błąd

Copyright © 2003-2022 walbrzych.info