Przygoda ze skuterami zaczęła się jakieś 4 miesiące temu, kiedy nabyłem mój pierwszy skuter, lecz kiedy zaczął się sezon 2009 i wyjechałem na drogę to po pewnym czasie zabawa w skuterki mnie znudziła, pomyślałem wtedy, że może tak założyć klub skuterowy?
Będzie pierwszy tylko czy ten pomysł wypali, czy nie okaże się klapą? Zabrałem się do pracy, z tego co można było wywnioskować najlepszym sposobem na szybki rozwój klubu, było wkroczenie w świat wirtualny zwany również siecią. 29 czerwca 2009 roku, bodajże był to piątek, wykupiłem serwer i postawiłem na nim stronę klubową.
Ale jak teraz znaleźć chętnych "skuterzystów"? Przewinął mi się wtedy przez ekran mojego komputera pewien portal poświęcony skuterom, zajrzałem na forum i znalazłem pewien temat o zlocie w Wałbrzychu napisany przez niejakiego toperka (Michał Lenkiewicz), wszedłem w jego profil i skontaktowałem się z nim przez komunikator internetowy (Gadu-Gadu), kiedy odpisał, zaproponowałem spotkanie, okazało się wtedy iż mieszka niedaleko mnie więc zaraz się spotkaliśmy.
Po zapoznaniu się stwierdziliśmy, że razem poprowadzimy klub. Po pewnym czasie, kiedy zarejestrowanych było 6 osób, postanowiliśmy zorganizować pierwsze spotkanie klubowe, które odbyło się na parkingu hipermarketu Kaufland. Pojeździliśmy trochę po naszym wspaniałym mieście. Trochę to napędziło nas do dalszego działania, weszliśmy na portal polskajazda.pl i tam znaleźliśmy resztę naszych członków, a oni powiedzieli o swoim znajomym i tak w niecały miesiąc w ekipie zameldowało się dwudziestu trzech klubowiczów.
23 lipca 2009 odbył się nasz pierwszy zlot, trasa prowadziła przez Strugę - Stare Bogaczowice - kilka wsi i Świebodzice. Planujemy jeszcze przed końcem wakacji wyjazd do Rep. Czeskiej.
-Relacja z pierwszego spotkania:
Dzień zaczął się pięknie, słoneczko świeciło, chmurek nie było, ale przejdźmy do rzeczy, otóż ja (Długi) oraz Toperek pojechaliśmy na miejsce naszego pierwszego klubowego spotkania (parking przed Kauflandem), wszystko miało się zacząć o godzinie 14.00, czekamy, czekamy, czas mija i wreszcie chwilkę po czasie przybywa Dylu, a chwilkę po nim Rataj z dwoma kolegami i Dawidwan ze znajomym. Bo zapoznaniu i "oblukaniu" naszych maszyn pojechaliśmy na chwilę do warsztatu Tytusa, aby zobaczyć jego unieruchomionego Żbika, chcieliśmy go uruchomić, ale czas nas gonił więc śmignęliśmy na parking do MacDonalda i tu nie było już tak miło, bo władze Wałbrzycha w postaci dwóch "ciężko uzbrojonych funkcjonariuszy", którzy dostali od jednego z nienawidzących jednoślady kierowców telefon, no i jak to bywa musieli "działać", a polegało to na tym iż spisali nas (nie wiem po co, chyba dla satysfakcji) i zepsuli trochę humor, ale to nic, mam nadzieję, że nasze następne spotkanie będzie lepsze już ja się o to postaram. Jak dla mnie spot był bardzo fajny tylko dlaczego mój skuter akurat jest zepsuty...