Górnik zaczyna przypominać dobrze naoliwioną rozpędzoną maszynę. Niespodzianki w sobotę nie było. Nasza drużyna pewnie pokonała Kuźnię Jawor 6:0. To najniższy wymiar kary jaki ponieśli gospodarze. 6 bramek, dwie poprzeczki, słupek i kilka niewykorzystanych 'setek' a przede wszystkim zdecydowana przewaga wałbrzyszan, to obraz gry w sobotnim meczu. Kuźnia miała jedną akcję na bramkę zakończoną strzałem, który ominął bramkę.
Pierwsza bramka padła już w drugiej minucie, a potem było już tylko coraz lepiej. Zaraz po jej strzeleniu piłkarze wykonali charakterystyczną 'kołyskę' dla kierownika drużyny – Czesława Zaparta, któremu urodziła się wnuczka. Kolejny raz dobre zawody rozegrał Dominik Janik, który strzelił trzy bramki. Zresztą przy takim wyniku i takiej grze trudno kogokolwiek wyróżniać.
Świetne zmiany dali Adrian Moszyk i Marcin Udod, wykorzystując szansę daną im przez trenera w drugiej połowie. Ten pierwszy wpisał się nawet na listę strzelców. Szkoda tylko głupiej kartki Grzegorza Michalaka, otrzymanej za strzał do bramki po gwizdku. Tym samym pan Grzegorz wykluczył się z gry przeciwko Victorii Świebodzice w czwartek. Wyróżnić można ekipę sędziowską tego spotkania – nie było właściwie błędnie podjętych decyzji.
Mecz zza płotu obserwowała garstka kibiców z Jawora – spotkanie rozgrywane było bez udziału publiczności.