Z przebiegu całego meczu można powiedzieć, że grały w miarę równe drużyny, ale jak mówi polskie powiedzenie: Szczęście lepszym sprzyja. I takie właśnie wnioski można chyba wyciągnąć po wczorajszej potyczce Górnika z liderem - Olimpią Grudziądz.
Sytuacje były i to po obu stronach, niestety wykorzystali swoje tylko goście i to oni na przerwę schodzili z jednobramkową zaliczką. Po przerwie szybko strzelili kolejną bramkę i właściwie było po meczu. Właściwie, ale przecież Górnik jest w tym sezonie mistrzem końcówek. I kilka minut przed końcem spotkania podyktowany dla nas rzut karny powoduje, że odżywają nadzieje kibiców, ale co to się dzieje. Zinke po rękach bramkarza trafia w poprzeczkę, dwie dobitki też odbijają się od słupka i poprzeczki i tym samym kolejny mecz Górnika przy Ratuszowej kończy się porażką.