Wczoraj w walce wieczoru podczas 41. Gali Boksu Zawodowego "Boxing show" Piotr "Wilk" Wilczewski po raz drugi obronił tytuł mistrza świata organizacji TBWA. Jego rywalem był Wenezuelczyk Jairo "Mamba Negra" Alvarez - trudny twardy rywal. Początkowo Polakowi ciężko szło przebijanie się przez obronę rywala, ale stopniowo zdobywał przewagę. Jeszcze w ostatniej rundzie Wenezuelczyk zdobył się na desperacki atak, ale Wilk wybronił się, zwyciężył jednogłośnie i zachował pas.
Wcześniej w walce kick-bokserskiej zmierzyli się Mariusz Cieśliński z Eliaszem Jankowskim. Wielce utytułowany Cieśliński nie dał żadnych szans swojemu rywalowi, zadając mu cios w głowę, po którym z rozciętym łukiem brwiowym Jankowski nie został dopuszczony przez sędziego do dalszej walki. Później Eliasz Jankowski mówił, że dał się zaskoczyć pochodzącemu ze Świebodzic Cieślińskiemu. Trudno się dziwić, obecny trener ogólnorozwojowy żużlowców Atlasa Wrocław stoczył blisko 400 walk w ringu.
Roman 'Lwie Serce' Shkarupa
Brazylijczyk Eduardo Franca
Mariusz 'Kolos' Wach
Najbardziej kuriozalna walka tego wieczoru to spotkanie Mariusza 'Kolosa' Wacha z Brazylijczykiem Eduardo Franca. Zawodnicy gdy stanęli przy sobie wygladali jak Dawid i Goliat. Lecz tym razem Dawid nie miał przy sobie procy. Goliat Kolos Wach silnym prostym pozbawił Brazylijczyka przytomności i skończył walke w pierwszej rundzie.